Sieć Regionalnych Ośrodków Debaty Międzynarodowej

O. Wiechnik: Posełki. Osiem pierwszych kobiet

Wszyscy wokół albo oszuści, albo komedianci, albo ludzie bezdennie słabi. Ja miotam się bezsilnie, bo oczywiście „babie” nie pozwoli przecież nikt z tych mężów stanu polityki prowadzić, a tymczasem wierzcie mi, że my byśmy tę politykę o całe niebo dalej i lepiej prowadziły niż oni! – pisała w 1916 r. do męża Zofia Moraczewska.

100 lat temu Polki wywalczyły sobie prawa wyborcze. Do Sejmu Ustawodawczego, który miał na nowo określić sposób funkcjonowania państwa polskiego po odzyskaniu niepodległości, weszło 442 mężczyzn i 8 kobiet – była wśród nich Moraczewska. Nazywano je posełkami albo posełkiniami, czasem poślicami. Wywodziły się z różnych środowisk, ale – często wbrew swoim partiom – działały wspólnie w sprawach, które uważały za ważne: sprawach kobiet.

Nie mają swoich ulic, nie mają pomników, nie uczy się o nich w szkołach. Kim były posełki, o co walczyły i jaki poniosły koszt tej walki? (z materiałów Wydawnictwa Poznańskiego).

Zachęcamy do lektury. Wydawnictwu Poznańskiemu, wydawcy książki „Posełki. Osiem pierwszych kobiet”, dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji.

W ramach cyklu #ZostanWdomu i czytaj z #RODMŁódź publikujemy fragmenty książek o najważniejszych zagadnieniach ze stosunków międzynarodowych i polityki zagranicznej.

„Posełki. Osiem pierwszych kobiet” (fragment)

Zofia Moraczewska: najdroższe moje

[…] Zanim umrze 16 listopada 1958 roku w swoim domu w Sulejówku w wieku osiemdziesięciu pięciu lat, przeżywszy dwie wojny światowe, pochowawszy czworo dzieci, dwie siostry i męża, Zofia Moraczewska pisze testament. Za własne pieniądze wydaje go drukiem i wysyła do kobiet.

„Niechże pamięć o tej działalności nie zginie. Niech służy następnym pokoleniom kobiecym jako materiał do rozmyślań, niechaj będzie porozumieniem serdecznym, łączącym kobiety dzisiejsze z tymi, które po nas przyjdą i przyszłość budować będą.

Kobiety stanowią z reguły co najmniej połowę ogółu ludności. Zdawałoby się, że konsekwencją takiego stanu rzeczy – powinien być wzrost wpływu kobiet na układ stosunków społecznych w każdym kraju, w każdym organizmie państwowym.

Wiemy, że wcale tak nie jest.

Od zarania dziejów, od czasów jaskiniowych, kobieta musiała schodzić na drugi plan w walce o utrzymanie życia – dlatego, że wiązało ją macierzyństwo i wszystkie płynące z tego faktu następstwa. Dorównywała mężczyźnie w sile i odwadze, ale musiała wycofywać się stopniowo z bezpośredniej z nim współpracy w miarę jak rodzące się dzieci wymagać zaczęły jej nieustannej czułości i opieki. Mężczyźni zdobywali nowe warunki życia – zmieniali i bu- dowali według swej woli podstawy jednostkowej lub zbiorowej działalności – kobiety musiały zacieśniać się coraz bardziej w kręgu codziennych spraw. Z biegiem czasu próbowano uświęcić i otoczyć aureolą to zrezygnowanie kobiety z szerszych zainteresowań mianem kapłanki ogniska domowego – ale w rzeczywistości kapłanki – odsuwane stale od nauki i spraw publicznych – traciły coraz bardziej znaczenie w życiu społeczeństw ludzkich.

Kocham kobiety, bo duszą całą odczuwam krzywdzącą je nierówność.

Najdroższe moje – porzućmy zdecydowanie i raz na za- wsze to jakieś nasze prawdziwe czy udane dla różnych celów utylitarnych poczucie kompleksu niższości. Nie jesteśmy ani odrobinę mniej warte czy mniej mądre od mężczyzn – jesteśmy tylko inne.

Człowiek osiągnął już tyle, a wciąż rozpętuje wojny i prze- moc, której sam pada ofiarą.

Oto zdaniem moim, kobiety całego świata powinny włożyć cały zbiorowy wysiłek w wychowanie innego niż dotąd, odrodzonego człowieka. Człowiek nowy, więc pozbawiony zupełnie krwiożerczych instynktów zaborczych – człowiek zdolny do braterstwa, tolerancji i zgodnej współpracy z innymi – głęboko sprawiedliwy, umiejący stawiać dobro ogólne nad własne sprawy i w tym poczuciu znajdujący swoje szczęście osobiste. Czy taki wynik jest osiągalny? Jestem pewną że tak.

Wszelka zaborczość, uwielbienie siły pięści powinny być nieustannie w młodzieży tępione – nie przemocą bynajmniej – bo to byłby fatalny system – ale ciągłym przeciwstawianiem szlachetnych uczuć dzikim instynktom, tkwiącym dziedzicznie w człowieku. Potrzeba nowego sposobu myślenia i uporczywej, długotrwałej – bardzo ciężkiej walki z rutyną i tradycją – która nauczyła ludzi od wieków wielbić przede wszystkim czyny zbrojne, bohaterstwo w walce z wrogiem, czym uświęciła i otoczyła aureolą proste morderstwo – zabijanie człowieka.

Gdybym mogła zacząć życie na nowo – oddałabym wszystkie myśli i całą duszę moją tej sprawie.

I jeszcze jedna myśl moja, bardzo nieśmiała na zakończenie. Oto myślę, że jeżeli człowiek ma się z gruntu zmienić – musi wyzwolić się z rzekomego prawa przyrody jeszcze w jednym kierunku… Musi zmienić swój system odżywiania, polegający na odbieraniu życia zwierzętom, na mordowaniu bezceremonialnym i okrutnym wyhodowanych przez siebie istot żyjących innego gatunku.

Sądzę, że to jest może bardzo odległa przyszłość – ale w zasadzie możliwa. Człowiek nie żyjący kosztem istot żyjących, nie rozkoszujący się smakiem przelanej krwi zwierzęcej i zadawaniem ciosów śmiertelnych na polowaniu – przestanie być kiedyś zachłannym i krwiożerczym także w stosunkach ludzkich”.

Zofia Moraczewska, Mój testament. Pisany do ogółu Kobiet Polskich w r. 1945, Wrocław 1946 (fragmenty).

Olga Wiechnik: Posełki. Osiem pierwszych kobiet, Wydawnictwo Poznańskie 2019.

Premiera książki: 1 kwietnia 2019.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP Instytut Spraw Obywatelskich

Zadanie dofinansowane ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych