Sieć Regionalnych Ośrodków Debaty Międzynarodowej

H. Blake: Krwawe pozdrowienia z Rosji

Myśleli, że znaleźli bezpieczną przystań na zielonych wzgórzach Anglii. Mylili się. Rosyjscy oligarchowie, dysydenci i gangsterzy, którzy uciekli do Wielkiej Brytanii po dojściu do władzy Władimira Putina, umierali jeden po drugim w dziwnych lub podejrzanych okolicznościach. Podobnie przerażający koniec stawał się udziałem ich brytyjskich prawników i pomocników. Jednak władze brytyjskie zamykały każde dochodzenie, dobre stosunki z Kremlem były ważniejsze.

„Krwawe pozdrowienia z Rosji” to nieopowiedziana dotąd, przerażająca historia o tym, jak Kreml, w bezwzględnej pogoni Putina za globalną dominacją, udoskonalał sztukę zabijania nieprzychylnych sobie obywateli za granicą, na co szpiedzy i rządy zachodnich państw mogły tylko patrzeć z przerażeniem i bezradnością (z materiałów Wydawnictwa W.A.B).

Zachęcamy do lektury. Wydawnictwu W.A.B, wydawcy książki „Krwawe pozdrowienia z Rosji”, dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji.

„Krwawe pozdrowienia z Rosji”

(fragment)

Mężczyzna i kobieta półleżeli bezwładnie na ławce. Ona była całkowicie nieprzytomna; on wpatrywał się nieruchomym wzrokiem w niebo i wykonywał dziwne, nieznaczne gesty dłonią. Kiedy przechodnie zbliżyli się ostrożnie do ławki, zastygł w bezruchu. Kobieta dostała drgawek, jej gałki oczne przekręciły się, ukazując białka, a na ustach pojawiła się piana.

Amatorzy niedzielnych zakupów, którzy pospieszyli z pomocą parze nieznajomych, nie domyślali się, jak potężne konsekwencje wywoła to zdarzenie. Nie zdawali sobie sprawy, że na ich oczach rozgrywa się najnowszy epizod tajnej wojny, którą wydało Zachodowi obce mocarstwo. Spokojne Wiltshire niespodziewanie stało się polem bitwy, miejscem pierwszego od czasów drugiej wojny światowej ataku chemicznego na terenie Europy. Co gorsza, dobrzy samarytanie, którzy czekając na przyjazd ratowników medycznych, stanęli przy ławce, żeby własnymi parasolami osłonić nieprzytomne ofiary przed deszczem, również otrzymali dawkę śmiertelnie niebezpiecznej trucizny.

Nieprzytomną parą na ławce byli sześćdziesięciotrzyletni Siergiej Skripal, były rosyjski szpieg pracujący jako podwójny agent dla brytyjskiego MI6, i jego trzydziestosześcioletnia córka Julia. Skripal przyjechał do Wielkiej Brytanii osiem lat wcześniej, po zwolnieniu z rosyjskiego więzienia, gdzie siedział za zdradę stanu. Oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego został skazany w 2006 roku za sprzedawanie tajemnic Brytyjczykom i spalenie trzystu rosyjskich agentów. Cztery lata później Rosjanie wymienili Skripala i trzech innych zachodnich szpiegów na dziesięciu rosyjskich agentów, którzy przez długie lata mieszkali pod przykrywką na przedmieściach amerykańskich miast. Największa od czasów zimnej wojny wymiana szpiegów odbyła się na płycie lotniska w Wiedniu, ale gdy tylko Rosjanie wylądowali w Moskwie, Władimir Putin w prostych żołnierskich słowach zapowiedział, jaki los czeka ludzi, których właśnie wypuścił.

„Zdrajcy sami się wykończą”, oznajmił na antenie państwowej telewizji. „Możecie być tego pewni. Zdradzili swych przyjaciół, towarzyszy broni. Dla pieniędzy. Udławią się swoimi judaszowymi srebrnikami”.

Scena na miejskim zieleńcu w Salisbury dowodziła, że rosyjski prezydent nie rzuca słów na wiatr. Siergiej i Julia Skripalowie dusili się na ławce w parku wskutek działania paraliżującej nerwy substancji chemicznej, którą kilka godzin wcześniej zamachowcy posmarowali klamkę drzwi wejściowych ich domu na przedmieściach Salisbury.

W momencie przyjęcia na oddział intensywnej terapii miejscowego szpitala oboje mieli drgawki, płyn w jamie opłucnej i drastycznie spowolnioną pracę serca. Lekarze z początku nie wiedzieli, co o tym myśleć, ale kiedy dowiedzieli się od policjantów, że mają pod opieką rosyjskiego renegata korzystającego z ochrony brytyjskiego rządu, objawy nabrały przerażającego sensu. Wszystko wskazywało na to, że Skripalowie zostali otruci substancją paraliżującą, która atakuje ośrodkowy układ nerwowy, stopniowo blokując działanie narządów, najprawdopodobniej stworzoną na potrzeby wojska. Gazy, ciecze i opary o takich właściwościach stanowią zabójcze, nieselektywne środki bojowe, których produkcji i składowania zakazuje międzynarodowa konwencja podpisana ponad dwadzieścia lat temu przez większość państw świata. Jeśli doszło do czegoś tak niewyobrażalnego i Skripalów rzeczywiście zaatakowano bronią chemiczną na ulicy w Salisbury, czy ofiar nie będzie więcej?

Wkrótce okazało się, że te obawy są uzasadnione. Na oddziale intensywnej terapii pojawił się kolejny pacjent. Nick Bailey, zasłużony sierżant policji w Wiltshire, który przeszukał dom Skripalów, został przyjęty do szpitala z tymi samymi objawami co szpieg i jego córka. Niedługo potem na izbę przyjęć zgłosili się dwaj następni policjanci skarżący się na pieczenie oczu i trudności z oddychaniem. Kolejnymi pacjentami było troje dzieci karmiących wcześniej kaczki otrzymanym od Siergieja Skripala chlebem oraz lekarz i pielęgniarka, którzy przypadkowo znaleźli się w parku i przed przybyciem ratowników medycznych próbowali ratować nieprzytomnych metodą usta-usta. W krótkim czasie do szpitala trafiły dwadzieścia dwie osoby z objawami porażenia układu nerwowego.

Teraz było już aż nadto oczywiste, że Skripalów otruto śmiertelnie niebezpieczną substancją chemiczną, narażając jednocześnie życie setek brytyjskich obywateli. Personel medyczny szpitala rejonowego w Salisbury przygotowywał się do kryzysu na wielką skalę. Do miasta przybyli policjanci z wydziału Scotland Yardu do walki z terroryzmem, którzy przejęli śledztwo. Po ulicach Salisbury krążyli technicy kryminalistyczni w białych kombinezonach, szukający śladów środka paraliżującego system nerwowy; pomagało im stu osiemdziesięciu żołnierzy. Jednak dopóki nie wiedziano, jaką konkretnie substancją zostali zaatakowani Skripalowie, nie można było określić, skąd pochodzi ani w jaki sposób zneutralizować jej przerażające działanie.

Na północny wschód od Salisbury, pośrodku ogrodzonego drutem kolczastym otwartego terenu o powierzchni trzech tysięcy hektarów, znajduje się zespół rządowych laboratoriów i bunkrów. Pozbawione okien budynki ukrywają pilnie strzeżone tajemnice brytyjskiego państwa. Do ataku na Skripalów doszło zaledwie kilka kilometrów od Porton Down, siedziby Defence Science and Technology Laboratory, jednego z najlepszych na świecie ośrodków badania broni chemicznej i biologicznej. Kiedy lekarze ze szpitala w Salisbury zorientowali się, że para Rosjan została najprawdopodobniej zaatakowana bojowym środkiem paralityczno-drgawkowym, natychmiast przesłali pobrane od nich próbki do tajnego laboratorium.

Wojskowi naukowcy szybko zidentyfikowali toksyczną substancję. Był to nowiczok o wysokiej czystości, zabójcza broń chemiczna produkowana w Rosji. Naukowcy z Porton Down od lat badają tego rodzaju bojowe środki paralityczno-drgawkowe. Nowiczoki powstały w ramach programu „Foliant” prowadzonego w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku w radzieckim wojskowym ośrodku badawczym w Szychanach w południowo-zachodniej Rosji. Świat dowiedział się o ich istnieniu w 1992 roku, kiedy po rozpadzie Związku Radzieckiego Rosja przystępowała do międzynarodowej Konwencji o zakazie broni chemicznej. Dwaj rosyjscy chemicy ujawnili, że w państwowych obiektach nadal składowane są zapasy tych zabójczych substancji. Z danych wywiadowczych pozyskanych przez MI6 wynikało, że w ostatnich latach Rosjanie pracują nad wykorzystaniem toksyn z grupy nowiczoków, których można użyć do selektywnej eliminacji wrogów władzy. Odkrycie, że za dramatyczny stan Skripalów odpowiada radziecki środek bojowy, przyjęto w Wielkiej Brytanii z bezbrzeżnym zdumieniem. Nie tylko oznaczało to, że Rosjanie wyrównują swoje rachunki na obszarze Zjednoczonego Królestwa, lecz także było jawnym, celowym aktem agresji. Otrucie Siergieja i Julii Skripalów stanowiło wiadomość dla brytyjskich władz z wyraźnym podpisem Kremla.

Pani premier potrzebowała dokładnych informacji. Theresa May zwołała spotkanie z szefami wywiadu, którzy przedstawili jej materiały świadczące o tym, że agenci Putina próbowali zlikwidować Skripalów na obszarze Wielkiej Brytanii. MI6 uzyskało dane wywiadowcze, z których niezbicie wynikało, że w ostatnim dziesięcioleciu Putin osobiście nadzorował prace nad przystosowaniem rosyjskiego arsenału broni biologicznej i chemicznej do celów eliminacji wrogów państwa. Pod okiem prezydenta Federacji Rosyjskiej powstały specjalne zespoły agentów przeszkolonych do selektywnego zabijania pojedynczych osób. Jedną z opracowanych w tym celu metod było smarowanie zabójczymi substancjami klamek, tak jak w domu Skripalów, gdzie największe stężenie trucizny wykryto na zewnętrznej klamce drzwi wejściowych. Szpiedzy Putina interesowali się Skripalami od 2013 roku; rosyjski wywiad wojskowy zhakował wtedy konta mejlowe Julii. Co więcej, żona i syn Siergieja zmarli niespodziewanie po przeniesieniu się do rodziny w Wielkiej Brytanii. Niewykluczone, że również zostali otruci.

Brytyjski rząd nie miał wyboru, musiał zareagować. Dwunastego marca, osiem dni po zamachu na Skripalów, Theresa May oświadczyła w Izbie Gmin, że „wedle wszelkiego prawdopodobieństwa” za atakiem stoi Władimir Putin. Stwierdziła, że „był to akt agresji skierowany bezpośrednio przeciwko naszemu państwu, chyba że rosyjski rząd utracił kontrolę nad niezwykle niebezpiecznym środkiem paralityczno-drgawkowym”. Premier Wielkiej Brytanii zażądała od Moskwy udzielenia wyjaśnień, wyznaczając termin do północy następnego dnia. Rosjanie odpowiedzieli ciosem na cios, nazywając wypowiedź May prowokacją i „cyrkowym przedstawieniem w brytyjskim parlamencie”. Wyraźnie nie zamierzali niczego wyjaśniać. Dwa dni później Theresa May ogłosiła decyzję o wydaleniu dwudziestu trzech rosyjskich szpiegów operujących w Londynie pod przykrywką dyplomatów. W odpowiedzi Rosjanie natychmiast kazali się spakować dwudziestu trzem członkom brytyjskiego korpusu dyplomatycznego. […]

Heidi Blake: Krwawe pozdrowienia z Rosji, Wydawnictwo W.A.B 2021.

Książkę przełożyła Hanna Pustuła-Lewicka.

Premiera książki: 27 stycznia 2021.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP Instytut Spraw Obywatelskich

Zadanie dofinansowane ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych